piątek, 27 września 2013

Gąbka Infinity

Przedstawiam wam dzisiaj gąbeczkę Infinity która jakby nie patrzeć jest tańszą wersją lub jak kto woli podróbką Beauty Blendera. No cóż na oryginał się nie zdecyduje jak dla nie jest za drogi , to moja pierwsza taka typu gąbeczka no i cóż jak się zniszczy poszukam innych wersji .
Gąbeczkę posiadam od prawie dwóch miesięcy , używam codziennie i mam już wyrobioną o nic opinię .
Gąbkę trzeba lekko zmoczyć po czym lekko zwiększa swoją objętość różnica jest przede wszystkim w dotyku , jest bardziej miękka i milsza w dotyku.
Najpierw nakładamy podkład na twarz, a potem ruchem stemplującym rozprowadzamy go.

Zalety :
+W porównaniu do Beauty Blendera niska cena - 25 zł to nie tak dużo
+Dobra dostępność , przede wszystkim drogerie Natura
+Wszystkie podkłady , które mam rozprowadzają się za pomocą gąbki równomiernie , ładnie się stapiają z cerą . Warstwa , którą nakładamy jest cienka , mniejsze ryzyko smog oraz jakichkolwiek nierówności .  No i podkład , który nakładałam zawsze pędzlem czy palcami nie sprawdzał się bo był lepki i zostawiał tłustą warstwę  nałożony tą gąbeczką był lżejszy i stracił swoją lepkość .
+Lepsze krycie
+Jeśli chodzi o chłonięcie przez gąbkę podkładu to na pewno troszkę zjada , no ale pędzel również. Więc nie uważam to za wadę .
+Szybka i łatwa aplikacja
+Wydaje mi się że podkład dłużej się utrzymuje na twarzy
+Stosuje go i do korektora i do pudru

Wady :
-Trzeba gąbeczkę myć po każdym użyciu , ja myje wieczorem a gąbeczka do rana wysycha
-Można mieć problem z czyszczeniem , poleca mydło jeleń jednak niektóre środki myjące po prostu sobie nie radzą w związku z tym gąbkę początkowo szorowałam i niestety szybciej się niszczy


Ocena 5/5

Taak , mimo wad uwielbiam tą gąbeczkę , sposób aplikowania oraz ten efekt na twarzy , którego nie widzę przy użyciu pędzli lub placów . Na pewno jak mi się zniszczy to kupię ponownie chociaż szczerze powiem że może poszukam innych jeszcze tańszych wersji na ebay lub na allegro .  

niedziela, 22 września 2013

Ziaja , bio olejki

Tak , nie mogłam znaleźć zdjęcia na którym krem ziaji stał by sobie sam . No cóż dziś mam dzień że nie wiem czym mam się zająć a czym ekscytować i po 5 minutach zmieniam swoje zainteresowanie na inny obiekt . Co u mnie oznacza że wydałam dziś dużo kasy jak na mnie , jestem podekscytowana jak pszczoła na widok miodu a do tego z szaleństwem w oczach szukam wyśnionych kozaków . A no i do tego nie mogę się zdecydować co czytać najpierw latarnik camilla lackberg czy też kosmetykę stosowaną Hmm taaa to się nazywają problemy .
No cóż to w ramach przydługiego wstępu .

Co pisze producent : 
Łagodząco - ochronny krem z naturalnym olejkiem arganowym. Wspomaga procesy ochronne skóry. Poprawia gładkość i elastyczność naskórka. Zmniejsza zmarszczki oraz zapobiega ich powstawaniu. Koi podrażnienia.

Cena: 8zł / 75ml

Dostępność : Apteki , drogerie rossman , natura , Auchan 

Moja opinia : 

No cóż przeglądając recenzje dużo osób unika ze względu na parafinę , która tak ostatnio jest trochę demonizowana i przedstawiona wyłącznie w negatywnym świetle . Z tego co się naczytałam mają właściwości natłuszczające. Po aplikacji tworzą na skórze film, który bardzo silnie hamuje ucieczkę wody z naskórka i przywraca skórze nawilżenie .
A to czy używać produktów , które parafinę posiadają czy nie to kwestia wyboru , na moją skórę absolutnie nie szkodzi .
Mam cerę tłustą ale podkreślam taka cera też potrzebuję nawilżenia .
Jak dla mnie to bardzo dobry krem , niedrogi , bardzo wydajny jedno opakowanie starczyło mi na około rok z tym że ja używam go codziennie tylko zimą i jesienią oraz latem gdy moja skóra potrzebuje większego nawilżenia.
Po użyciu cera jest gładka , nawilżona , co prawda nie wchłania się szybko ale w kremie na noc mi to nie przeszkadza .
No i nie tłuści mojej skóry , rano nadal czuje nawilżenie .
Uwielbiam ten produkt , za niską cenę i za takie rezultaty jestem mu wierna , zaczynam już drugie opakowanie .

 Ocena 5/5
Łagodząco-ochronny krem z naturalnym olejkiem arganowym.

WSKAZANIA
skóra bardzo sucha, podrażniona

DZIAŁANIE
• wspomaga procesy ochronne skóry
• poprawia gładkość i elastyczność naskórka
• zmniejsza zmarszczki oraz zapobiega ich powstawaniu
• koi podrażnienia

UDOWODNIONA SKUTECZNOŚĆ*
• wzrost nawilżenia skóry o 49%
*badanie in-vivo metodą Courage-Khazaka - See more at: http://ziaja.com/kosmetyki/1700,krem-na-dzie-i-na-noc-z-olejkiem-arganowym#sthash.Q25sqgVQ.dpuf
Łagodząco-ochronny krem z naturalnym olejkiem arganowym.

WSKAZANIA
skóra bardzo sucha, podrażniona

DZIAŁANIE
• wspomaga procesy ochronne skóry
• poprawia gładkość i elastyczność naskórka
• zmniejsza zmarszczki oraz zapobiega ich powstawaniu
• koi podrażnienia

UDOWODNIONA SKUTECZNOŚĆ*
• wzrost nawilżenia skóry o 49%
*badanie in-vivo metodą Courage-Khazaka - See more at: http://ziaja.com/kosmetyki/1700,krem-na-dzie-i-na-noc-z-olejkiem-arganowym#sthash.Q25sqgVQ.dpuf
Łagodząco-ochronny krem z naturalnym olejkiem arganowym.

WSKAZANIA
skóra bardzo sucha, podrażniona

DZIAŁANIE
• wspomaga procesy ochronne skóry
• poprawia gładkość i elastyczność naskórka
• zmniejsza zmarszczki oraz zapobiega ich powstawaniu
• koi podrażnienia

UDOWODNIONA SKUTECZNOŚĆ*
• wzrost nawilżenia skóry o 49%
*badanie in-vivo metodą Courage-Khazaka - See more at: http://ziaja.com/kosmetyki/1700,krem-na-dzie-i-na-noc-z-olejkiem-arganowym#sthash.Q25sqgVQ.dpuf

piątek, 20 września 2013

Podkład jako korektor czyli w roli głównej Dermacol

Witam dziś mini recenzja mojego ulubionego od 2 lat produktu , którego używam niezgodnie z przeznaczeniem . Dermacol Make-up Cover to tak naprawdę bardzo silnie kryjący podkład . Do czego więc go używam ? Odpowiedz jest prosta , jako korektor .
Uważam że jest bardzo silnie kryjący i nie umiejętne nakładanie może wyrządzić nam tylko krzywdę . Rzadko używam tego produktu jak podkładu i na całą twarz bo trochę się boję o efekt maski .
Natomiast jako korektor jest to jak już wspomniałam moje odkrycie .
Po pierwsze jego krycie jest rewelacyjne , zakrywa wszystko to co ma zakryć .
Po drugie jako korektor świetnie współpracuje z każdym podkładem jaki mam .
Nie trzeba go dużo , wystarczy mała ilość . 
Dodatkowo jest trwały , mimo że mam cerę tłustą , która utrudnia to zadanie oraz wydajny , jedno opakowanie starca mi od pół roku do roku w zależności od tego jak często go używam .
Ponadto cena w stosunku do wydajności , produkt kosztuję około 20 zł a starcza na długo oraz SPF 30 .

Czy są jakieś minusy ? 
Może zapychać , a przynajmniej jako podkład jest taka szansa gdyż zawiera parafinę .
Opakowanie niestety jest podatne na zagięcia , pierwsza tubka zaczęła mi się po prostu wylewać , teraz natomiast znalazłam sobie pojemniczek do którego odlewam produkt i po kłopocie .  
Trzeba także twarz przypudrować obowiązkowo bo inaczej efekt świecenia się gotowy .
Niektóry będą mieli problem z odcieniem , ja mam najjaśniejszy 208 i mi pasuję .
Podsumowując 
Nie zrobiłam pełne recenzji dlatego że nie stosuje tego produktu zgodnie z przeznaczeniem ale i tak uważam że jest on wart uwagi .
Jest to jak dla mnie korektor ,który jak kiedyś zacną wycofywać to pójdę i kupię sobie zapas .
Dla mnie stał się po prostu niezbędnikiem , którego uwielbiam .
Polecam choćby spróbowanie próbek , z tego co wiem można je dostać na allegro . 

czwartek, 19 września 2013

Saga o tuszach cz.4



Witam w to jakże nie słoneczne a deszczowe popołudnie . Dzisiaj ponownie o tuszach tym razem o tym z Avonu super extend mascara . Byłam trochę  sceptycznie do niego nastawiona ponieważ kiedyś jego młodszego brata w żółtym opakowaniu super extend etreme mascara no i cóż trwałość pozostawiała wiele do życzenia .
Hmm...że tak powiem to niebo i ziemia .

Co pisze producent : 
Fantastycznie wydłuża, pogrubia oraz podkręca rzęsy. Posiada rewolucyjną szczoteczkę silikonową ułatwiającą aplikację. Szczoteczka przyszłości - rewolucyjna syntetyczna szczoteczka Volume Boost, która umożliwia nałożenie znacznie większej ilości tuszu już za jednym pociągnięciem i dokładnie go rozprowadza - bez grudek i sklejania.
Natychmiastowy efekt profesjonalnego przedłużania rzęs. Zaawansowana formuła z mikrowłóknami, które łączą się na rzęsach, efektownie je wydłużając nawet do 55%.


Dostępność : Konsultantki Avon , lub wysepki w centrach handlowych

Cena/Pojemność : 35 zł za 7 ml . Polecam kupować na promocjach , co jakiś czas jest on tańszy .

Moja opinia 
No cóż ten tusz jest dla mnie rewolucją . Z wielu powodów . Nie żałuję że przetestowałam tą wersję chociaż długo się wzbraniałam bo młodszy brat czy tam starszy , nie mam pojęcia która wersja była pierwsza natomiast ta spodobała mi się bardzo 

Plusy 
+ Wydłuża , pogrubia , podkręca . Co prawda to ostatnie to nie zasługa tuszu a moich rzęs , które naturalnie same w sobie są podkręcone .
+Szczoteczka taka jaką lubię , silikonowa , nie za duża , budowa trochę choinkowa , na czubku najmniejsze włókienka? Tak , tak myślałam nad tym słowem  15 min .
+Ładne opakowanie , chociaż napisy trochę się ścierają ale dla mnie to żaden minus .
+Nie skleja rzęs . Kwestia sporna , jeśli nałożymy za dużo to owszem możemy sobie skleić i porobić tzw.owadzie nóżki ale uważam że to kwestia aplikacji . 
+Nie kruszy się . Trwałość rewelacyjna . 8 h spokojnie przetrzyma , jak na razie więcej niż tyle nie miałam go na rzęs ale i tak jestem pozytywnie zaskoczona . Tusz zastyga i mam wrażenie że nic nie spowoduje by zniknął z moich rzęs .
+Wodoodporny . Producent nic o tym nie pisze a mimo to zauważyłam że nawet woda nie ruszy go z rzęs co dla mnie jest po prostu kropką nad i . 

Minusy : 
-Tak jest jeden malutki minus . Kiedy zmywam oczy mleczkiem  ziaji no cóż muszę się namęczyć . Z drugiej strony to jednak znaczy że jest wytrzymały . 

Ocena 5/5 
Tusz jest po prostu rewelacyjny . Pobił na głowę tusz z bell , którego długi czas byłam wierną fanką . 
Poniżej zobaczycie efekt na moich rzęsach .  No cóż można powiedzieć że jestem fanką tego samego makijażu więc jak zwykle złoty cień , brązowy i kreska na dolnej powiece . Uwaga na zdjęciach wygląda to trochę tak jakby rzęsy były sklejone  . 







poniedziałek, 16 września 2013

Saga o tuszach cz.3

Witam po paru dniach przerwy . Dzisiaj przyjrzę się tuszowi Extension volume od Eveline .

Co pisze producent 
Najnowsza mascara Extension Volume 4D FALCE DEFINITION maksymalnie wydłuża i podkręca rzęsy, gwarantując niepowtarzalny efekt sztucznych rzęs. Wyjątkowa, elastyczna szczoteczka BOLD&FLEXY BRUSH™, opatentowana przez Eveline Cosmetics, powstała z najnowocześniejszych materiałów w technologii DuPoint Hytrel ® i zapewnia wykonanie perfekcyjnego makijażu oczy, precyzyjnie rozdzielając rzęsy i umożliwiając pokrycie wszystkich włosków nawet w kącikach oka. Tusz Extension Volume posiada wyjątkową kompozycję składników aktywnych, która wzmacnia i odbudowuje rzęsy od nasady aż po same końce. Zapobiega też ich wypadaniu podczas demakijażu. Rzęsy są wyraźnie odżywione i nawilżone.

Cena : ok.12 zł

Dostępność :  Wszędzie tam gdzie spotkamy szafy Eveline , widziałam że wchodzą do Rossmana , drogerie internetowe i małe drogerie osiedlowe

Moja opinia 
Nie zgadzam się z ostatnim daniem producenta , odżywione i nawilżone rzęsy ? Nawet nie wiem czym się różnią suche rzęsy . Zawsze byłam zdania że tusze jak sama nazwa wskazuje służą do tuszowania od odżywiania i nawilżania są inne produkty  jakieś sera czy odżywki . 
No cóż , przy opisie produktu często widzę albo jakieś dziwne rzeczy albo ach i ochy na temat produktu . Postanowiłam że będzie czytelniej jak rozdzielę moje wywody na plusy i minusy

Zalety : 
+ Szczoteczka taka jak lubię , silikonowa , nie za duża  , a przynajmniej krzywdy sobie nie zrobię 
+ Wydłużnie 
+ Pogrubienie 
+ Fajne opakowanie , nie ścierają się z niego napisy 
+ Cena 
+ Dostępność

Na tym się niestety plusy kończą . 

Wady : 
- Trwałość jest bardzo średnia , mascara się osypuje po połowie dnia , wieczorem już praktycznie na rzęsach nie widać tuszu
- By efekt był taki jak ja lubię muszę nałożyć 3 warstwy tuszu .
- Skleja rzęsy już przy drugiej warstwie 

Ocena 3/5  Nie jest to zły tusz ale o ile efekt zadowala mnie bardzo o tyle trwałość i aplikacja mnie zrażają . Polecam jednak wypróbować , cena jest mała a efekt jest ładny . Niestety u mnie mało który tusz jest naprawdę trwały



czwartek, 12 września 2013

Krem matujący który nie matuje .

Witam , dzisiaj znowu o kremie , a właściwie o kremie matującym .
Mowa o Dermedic , normativ , normalizującym kremie matującym .
Z tego co wyczytałam jest to stara wersja produktu , kto wie może nowa by mi się sprawdziła . Ta tutaj zawiodła moje oczekiwania .

Co pisze producent : 
Normalizujący krem o działaniu przeciwzapalnym zapobiega powstawaniu niedoskonałości skóry. Reguluje procesy nadmiernego rogowacenia naskórka, które są główną przyczyną tworzenia wykwitów na skórze. Systematyczne stosowanie kremu ogranicza namnażanie drożdżaków i bakterii w obrębie gruczołów łojowych i przeciwdziała tworzeniu się zaskórników. Dodatkowo krem działa matująco wiążąc nadmiar sebum i przy jednoczesnym ograniczeniu jego wydzielania. Wyciągi roślinne doskonale nawilżają i regenerują komórki naskórka oraz działają kojąco. Skóra staje się doskonale oczyszczona, gładka i matowa. Polecany dla skóry tłustej lub mieszanej, łojotokowej z tendencją do błyszczenia i powstawania wykwitów i zmian zapalnych.

Moja opinia : 
Nie kupiłam tego kremu sama , pewnie wtedy jeszcze mocniej bym żałowała . Opakowanie jest to zwykłą tubka , wole kremy w słoiczkach lub mające pąpkę no ale trudno .
Krem ma konsystencje lekką lecz lepką . Mam skórę tłustą więc takich konsystencji unikam .
Powiem tak jest to jeden z najgorszych kremów , które używałam  .
Po aplikacji zawsze odczekuję parę minut by produkt się wchłonął ALE ten produkt wchłonie się tylko gdy jest jego minimalna ilość na twarzy , inaczej muszę nadmiar wsmarowywać albo oczyścić twarz chusteczką .
Czy matuję ? Nie , używałam tego kremu w zimę , wtedy często sięgam po krem nawilżający pod makijaż . Efekt matu może i był , przez pierwsze 5 min a potem świeciłam się niczym kula dyskotekowa , albo gorzej .
Czy nawilża ? Nie . Przypominam że mam tłustą skórę a ten produkt nie nawilżał , za to natłuszczał skórę .
I do tego uczucie lepkości na skórze . Jedyny plus jest taki że nic mi po nim nie wyskoczyło ani nie podrażnił mojej cery . 
No cóż ta wersja do twarzy się nie nadaję .
Wymyśliłam zatem co innego , stosuje ten produkt jako krem do rąk i o dziwo ręce lekko nawilża , no ale zawsze coś . Wole zużyć go w taki sposób niż wywalić go do kosza .

Dostępność :
Apteki , sklepy internetowe

Cena/pojemność : 
Około 30 zł za 50 ml

Ocena 1/5

wtorek, 10 września 2013

Moja pięlęgnacja twarzy + małe zakupy


Dzisiaj postaram się przedstawić mój punk widzenia na pielęgnacje twarzy oraz pokrótce opowiedzieć czego używam na co dzień . Kosmetyki dobieram metodą prób i błędów , jak na dzień dzisiejszy żaden nie powoduje u mnie problemów z cerą a wręcz przeciwnie .
Mam cerę tłustą ,  trądzikową a także odwodnioną . Tak , nawet cera tłusta wymaga nawilżenia .

Zacznijmy od prostego schematu . Każda skóra niezależnie od tego czy sucha , normalna , mieszana i tłusta potrzebują trzech etapów pielęgnacyjnych :
1.Oczyszczania
2.Tonizowania .
3.Nawilżania



1.Oczyszczanie
Na pierwszy ogień idzie demakijaż . Trzeba pamiętać że zmywamy ze swojej twarzy nie tylko makijaż ale też sebum i cały brud , który gromadzi się na twarzy przez cały dzień .
Ja zazwyczaj używam metody ocm z użyciem olei lub mleczko a potem myje twarz żelem . 
1.Olejek Alterra limonka i oliwki
2.Olejek rycynowy 
3.Ściereczka muślinowa 

 Wybrałam czyszczenia olejem ponieważ odpowiednia mieszanina olejów miesza się z nadmiarem sebum wytworzonym przez skórę, a następnie jest razem z nim zmywana. Metoda powoduje oczyszczenie się porów skóry, polepszenie krążenia podskórnego oraz uregulowanie wytwarzania sebum.

Co jest potrzebne?
Potrzebna nam mieszanina olejów, którą będziemy aplikować na twarz. Składa się ona z dwóch olejów - oleju rycynowego oraz oleju bazowego. Olej rycynowy posiada właściwości czyszczące. Taka mała uwaga jeśli użyjemy za dużo oleju rycynowego może skórę wręcz przesuszyć, dlatego trzeba go stosować zmieszany z innym olejem
Olejem bazowym  może być oliwa z oliwek lub olej słonecznikowy. Ja akurat używam olejków z alterry ponieważ mają w składzie mieszankę oleji.  

Oleje należy łączyć w poniższych proporcjach

  • skóra tłusta : 30% oleju rycynowego + 70% oleju bazowego
  • skóra normalna: 20% oleju rycynowego + 80% oleju bazowego
  • skóra sucha : 10% oleju rycynowego + 90% oleju bazoweg

Potrzebny też będzie czysty ręcznik lub szmatka i gorąca woda .


Jak oczyszczam twarz mieszanką ? 
Nakładam olej na brudną nie umytą twarz po czym  masuje twarz olejem przez ok.2-3 min . Następnie mocze ściereczkę w gorącej wodzie - gorący ręcznik ma spowodować otwarcie porów, tak aby sebum mogło z nich wypłynąć .Czekam aż ściereczka lekko wyschnie . 
Powtarzam to tak z dwa razy przy czym ostatni raz zamiast gorącej używam zimnej wody i delikatnie ścieram resztki .
Przy tej metodzie cerę mam tak czystą żę nie potrzebuje dodatkowo myć ją żelem . 
Obecnie skończyła mi się mieszanka więc używam mleczka i żelu . 


 1.Ziaja oliwkowe mleczko do demakijażu .
2.Celia women mleczko z olejkami do demakijażu .

Mleczka jak mleczka . No w sumie jedne cym się kieruje to by zmywał makijaż i by nie zostawiały tłuste warstwy .
Z ziaj mleczka uwielbiam , wszystkie , które wypróbowałam sprawdzały się i dodatkowy plus wydajność , 1 mleczko starca na trzy miesiące , a korzystam z nich razem  moją mamą .
Celia niestety ma dosyć duży minus , nie lubię go używać bo strasznie pieką mnie oczy a wrażliwcem nie jestem . Stosuje go więc tylko do twarzy .
Ziaja med kuracja antybakteryjna , żel myjący .
O nim będzie krótko bo na pewno pojawi się niedługo recenzja . Jest to moje odkrycie roku .
Zawsze miałam problem z żelami że właściwie nie myły , mało oczyszczały i to w sumie było czuć .
Od czerwca skusiłam się i kupiłam razem z filtrem do twarzy i jest to mój ulubieniec , właśnie zaczęłam drugą buteleczkę i wątpię by jakiś produkt byłby w stanie przebić ten żel

  Peelingi
1.Perfecta oczyszczanie peeling enzymatyczny
2.Ziaja ulga peeling enzymatyczny
3.Soraya morelowy peeling

Peeling to jedna z ważniejszych czynności w zależności od rodzaju skóry najlepiej go używać 2-3 razy w tygodniu .Peeling bowiem, poza funkcją złuszczania martwego naskórka, pomaga  poprawić ukrwienie skóry, dzięki czemu staje się ona promienna i wygląda znacznie zdrowiej. Po peelingu łatwiej wchłaniają się wszystkie kremy , sera czy balsamy . Po za tym  po nim skóra staje się gładka w dotyku. 

Jest parę rodzajów peelingu ja natomiast używam tylko enzymatycznego i mechanicznego .
Czym się one różna ? Peeling mechaniczny to taki w którym zastosowane są substancje ścierające , drobno lub grubo ziarniste .
Natomiast enzymatyczne są delikatniejsze , nie posiadają drobinek .

Peelingi enzymatyczne używam zazwyczaj wtedy gdy mam jakieś ropne krostki , wtedy nie warto używać peelingu mechanicznego , który może roznieść bakterie .
Najmniej jestem zadowolona z perfecty , głównie dlatego że trzeba zostawić go na noc i rano zmyć .
Maseczki 
Są one dobrym uzupełnieniem pielęgnacji twarzy . Używam głównie peel off z marion naprzemiennie z innymi . Post na temat masek ukaże się niedługo .
2.Tonizowanie
Toniki kosmetyk odświeżający ma też za zadanie usunięcie resztek kosmetyku oczyszczającego, zamknięcie i ujędrnienie porów .
No cóż ja jako toniku używam zwykłej wody mineralnej przelanej do buteleczki ze spryskiwaczem lub uwaga spirytus salicynowy .
Spirytusu zazwyczaj używam jako tonik gdy widzę że robi mi się jakiś pryszcz lub gdy z jakimiś ię akurat zmagam . Głównie używam go ze względów antybakteryjnych chociaż w tonikach drogeryjnych nie lubię alkocholu i zawszę unikam unikam .

3.Nawilżanie & matowienie
No cóż od razu podłączyłam pod to matowanie twarzy . Mimo że ma skórę tłustą nawilżam wieczorem a rano raczej matowiej cerę . 
Uważam że nawilżanie dopełnia całą pielęgnację , nasza skóra chce pić . 
Kremy nawilżające przede wszystkim zatrzymują wilgoć w naszej skórze. 
Każda skóra potrzebuję nawilżenia , tłusta także , zwłaszcza że używam wysuszające preparaty na skórę gdy mam trądzik. 
Mam zasadę w noc nawilżanie w dzień matowienie i to się sprawdza .
Dzień 
1.Ziaja matujący krem do twarzy Spf 50+
2.Barwa siarkowa moc , krem matujący

No cóż zacznijmy od filtru . Jestem raczej blada na twarzy , zwłaszcza latem . Czasem to śmiesznie wygląda opalone ręce , blada twarz , no ale do rzeczy . W końcu postanowiłam kupić filtr i padł na nowość . W portfelu dużo nie ubyło , kupiłam go w zestawie z żelem o którym wcześniej pisałam
Używałam tylko gdy było mocne słońce , nie matuje ale też nie tłuści . Ja go muszę jakoś zużyć a potem przyjrze się innym filtrom
O siarkowej mocy napisze mało gdyż to mój ulubieniec od około 2 lat . Najlepszy krem matujący , a przetestowałam chyba z 6, na pewno pojawi się recenzja .
Noc
1.Ziaja krem na dzień i na noc bio olejki , olejek arganowy
2.Mixa lekki krem nawilżający przeciw błyszczeniu

Do nawilżenia nocą uwielbiam te dwa produkty . Ziaja najlepiej się sprawdza jesienią i zimą a także wiosną gdy potrzebuje większego nawilżenia . Jak dla mnie produkt rewelacyjny , nie zostawia tłustej warstwy , szybko się wchłania , jest tani i jego działanie jest dla mnie dobroczynne . 
O mixie już pisałam stosuje go teraz zamiast ziaji , która na takie ciepłe temperatury jest akurat . 

Produkty dodatkowe 
Nie wiedziałam za bardzo do jakiej kategorii je dopisać . Oba produkty stosuje gdy pojawia ię u mnie trądzik . Davercin przepisała mi lekarz , jest to antybiotyk na receptę , który pomaga w zwalczaniu infekcji bakteryjnych . Sięgam po tel lek za każdym razem gdy zauważam jakąś krostkę , oczywiście stosuje punktowo  . Dzień , dwa i po niespodziance .
Sudocrem stosuje jak preparat wysuszający na większe niespodzianki pod lek davercin .


Jeśli ktokolwiek dotarł aż dotąd pochwale się jeszcze dzisiejszymi małymi zakupami . 
Planowałam trochę większe ale drogeria Natura jak zwykle świeciła pustkami . 
Kupiłam szminkę kobo fashion colour numer 111 coral chic . Miałam jeszcze ochotę jedną szminkę z pierre rene ale nie było tego koloru co mi się podobał . 
Dodatkowo automatyczna kredka do oczu 02 hot chocolate . 
Do tego musiałam też kupić Dermacol , używam go jako korektor i właśnie skończyło mi się 3 opakowanie .




niedziela, 8 września 2013

Saga o tuszach cz.2

Póki mam czas i chęci postanowiłam intensywnie testować tusze do rzęs które posiadam . Dzisiaj zapraszam na drugą część sagi tym razem o tuszu z oriflame very me fat lash black out.
Co mówi o produkcie producent :
Znany Wam tusz Fat Lash czarniejszy niż zwykle! Pogrubiająca mascara wzbogacona została niesamowicie czarnymi pigmentami węglowymi, dzięki którym rzęsy zyskują jeszcze bardziej intensywną barwę!

Co myślę ja : 
Na pierwszy rzut oka produkt w ładnym , czarnym opakowaniu . Mi to pasuje ale po wyciągnięciu szczoteczki lekko mnie zmroziło .

Niezbyt mi się udało ukazać to na zdjęciu . Fakt , bardzo podobają mi się ssilikonowe szczoteczki , no ale z pewnością nie aż tak duże . No cóż szczoteczka jest wielkości mojego oka , jednak podkreślę że ja mam małe oczy .
Używając jej jednak boje się czy nie będę zagrożeniem sama dla siebie i nie wydłubie oka . Jak dotąd udało mi się nie uszkodzić oczu ale parę razy porządnie się ubrudziłam a raz zdarzyło mi się ukuć jak i wsadzić do oka . Na szczęście dla mnie na tym się skończyło .
Co najważniejsze maskara ładnie wydłuża , pogrubia moje rzęsy , jednak niestety łatwiej też je skleić . Dla niektórych może to być wada , ja mam swój dziwny patent na posklejane rzęsy , może nie będę go zdradzać .
Ostatnia rzecz którą poruszę to trwałość , no i tutaj jest pewna nieścisłość . Tusz trzyma się długo natomiast po paru godzinach lekki nadmiar osadza się na dolnych rzęsach . Nie przeszkadza mi to kiedy mam podkreśloną dolną powiekę , wtedy tego nie widać jednak w moim odczuciu jest to minus. Poniżej prezentuje efekt na moich rzęsach .
Dostępność : konsultantki Oriflame , w niektórych miastach są też stoiska tej marki
Cena 20zł za 8 ml
Ocena 4/5

sobota, 7 września 2013

Usta: błyszczyki essence + trochę o laminowaniu włosów

Były rzęsy to dziś trochę o produktach do ust . A konkretniej o błyszczykach Essence Stay with me .
Usta to tak naprawdę element mojej twarzy do której nie mam żadnych zastrzeżeń . Rzadko też mam suche skórki , zazwyczaj minimalna pielęgnacja i wyglądają dobrze .
Jednak zdecydowanie wole balsamy do ust lub szminki , błyszczyków mam mało. Z serii stay with me posiadam dwa kolory .
1. Me&my ice cream
2. My favorite milksake



Jak widać na zdjęciach oba kolory wyglądają podobnie . 1 nadaje jednak więcej koloru zaś 2 daje efekt takiej tafli na ustach . 
Podoba mi się to jak wyglądają na moich ustach , niektóre błyszczyki znikały z moich ust nierównomiernie tu nie ma tego problemu .
Nie są niestety długotrwałe , parę godzin plus jedzenie czy picie i nie ma po nich śladu . Dla mnie to nie jest wada , błyszczyki zazwyczaj nie utrzymują się zbyt długo . 
Podoba mi się też ich konsystencja , owszem gdy nałożymy za dużo lepi się w innym wypadku lepienie jest odczuwalne tylko gdy włosy się nam przykleją do ust . 
Do tego nie wysuszają ust a niestety niektóre tego typu produkty mają do tego tendencje .
Fajny jest też aplikator , trochę nietypowy ale miło się go używa . 
Jeśli chodzi o zapach wyczuwam delikatny , słodki lecz nie nachalny . 
Wydajność też na plus , mam te błyszczyki około rok a końca nie widać . 
Cena 9zł za 9ml 
Dostępność wszędzie tam gdzie są szafy Essence , na pewno w drogerii Natura , sklepach internetowych
Ocena 5/5

A teraz krótko o tym co sądzę o laminowaniu włosów

O tym domowym zabiegu jest już dużo informacji , lecz ja dopiero wczoraj postanowiłam zobaczyć jak to z tym jest i czy efekty są warte całego zachodu .  
W każdym razie nie jestem włosomaniaczką a wręcz przeciwnie włosom o zgrozo najmniej się interesuję . 
Obecnie mam włosy krótkie do połowy szyi z grzywką o kolorze ciemny brąz . Są one grube , ciężkie , niestety też przetłuszczające się . Obecnie staram się też jak najmniej używam prostownicy , daje im w spokoju rosnąć co za tym idzie moje włosy a właściwie końcówki wywijają się , są szorstkie i co najgorsze puszą się . Najgorsze jest puszenie się , nawet jeśli użyje prostownicy a jest wilgotno moje włosy nabierają tego nieprzyjemnego dla mnie puchu . By były gładkie zazwyczaj nakładam jedwab , lub jakieś inne serum z silikonami . 
 
A więc do rzeczy , by laminować włosy potrzebna jest żelatyna , woda i odżywka . 
1 łyżeczkę żelatyny trzeba dokładnie wymieszać z 3 łyżkami wrzącej wody i trochę odczekać , ja w tym czasie postanowiłam normalnie umyć głowę . Potem dodałam do łyżeczki dwie krople olejku z alterry i resztę balsamu romantica z jedwabiem . 
Wszystko razem wymieszałam i nałożyłam na włosy . Wszystko przykryłam reklamówką . Tak , tak dobrze widzicie , po prostu skończyły się foliowe czepki . I to wszystko przykryłam ręcznikiem . 
Z taką miksturą siedziałam około 50 min po czym dokładnie zmyłam . 
Grzywkę i dwa pasma z przodu potraktowałam suszarką a resztę wysuszyłam naturalnie . 

No więc co  tymi efektami ? 
Szczerze to myślałam żę albo będzie znikomy albo włosy będą w gorszym stanie niż były . 
A efekty , no cóż przerosły moje oczekiwania . 
  • włosy wygładzone , szczególnie efekt ten widać tam gdzie podsuszyłam suszarką , najwidoczniej ciepło potęguje ten efekt 
  • miękkość włosów , na tyle że wczoraj cały czas głaskałam włosy , dzisiaj nic się nie zmieniło 
  • brak puszenia , to najbardziej mnie cieszy 
  • łatwe do rozczesania włosy 
  • połysk i to taki jaki zazwyczaj mam gdy włosy potraktuje jakimś silikonem i prostownicą 
Nie spodziewałam się aż tylu plusów i jak na dzień dzisiejszy nie widzę minusów, trochę żałuje że wcześniej nie zaryzykowałam .

Na co trzeba uważać zabierając się do zabiegu
  •  Jest to zabieg, którego nie należy wykonywać podczas każdego mycia włosów, zbyt duża ilość protein z żelatyny sprawia, że włosy stają się suche, matowe i sianowate. Z tego co wyczytałam poleca się wykonywać ten zabieg co 3-4 mycia 
  • Efekt jest natychmiastowy ale u każdego inaczej się utrzymuję . Proteiny to substancje , które się wypłukują . Natomiast jeśli wam coś nie wyjdzie albo włosy będą w gorszym stanie po następnym myciu wszystko powinno wrócić do normy 
  • Jeśli nie widać efektów trzeba zmodyfikować miksturę .

Miało być krótko a zrobił się tasiemiec . Starałam się przekazać wszystko co wiem , a naczytałam i naoglądałam się nie mało.
Mimo wszystko polecam , na pewno po 3 następnych myciach znowu  zrobię ten zabieg tym razem używając suszarki na wszystkie włosy

piątek, 6 września 2013

Saga o tuszach : Bell

Jeśli chodzi o tusze mam ich wiele , a dokładniej na chwile obecna jest ich 9 . Może wydam się kapryśna , a raczej moje rzęsy ale mało który spełnia moje oczekiwania . Zawsze jednak kupuje tusze stosunkowo tanie , a spora część z nich dostałam po mojej mamie , która ma na ich punkcie obsesje i ciągle kupuje nowe .
1.Bell Wow! crazy volume
2.Oriflame very me fat lash
3.Miss Sporty fabulous lash
4.Essence Multi action
5.Eveline  extension volume
6.Wibo  growning lashes
7.Miss Sporty XXLong mascara
8.Avon super extend
9.Sensique - Lash extension

Na pierwszy ogień pójdzie tusz z bell . Jest to jeden z moich ulubionych tuszy . Najpierw może co nie co o moich rzęsach . Są one jasne , prawie niewidoczne bez tuszu do rzęs , dodatkowo nie za gęste o średniej długości , ot takie zwykle rzęsy . Jedynym plusem jest to że nie muszę używać zalotki , rzęsy mam naturalnie podkręcone do góry . Natomiast nie wiem dlaczego ale moje rzęsy są tak specyficzne że niektóre tusze po trzech , czterech , no maksymalnie pięciu godzinach osypują się lub co gorzej rozpuszczają się tworząc pandę . No cóż właśnie dlatego trwałość to dla mnie najważniejsze w tuszu do rzęs .
Oszczędzę pisania co o nim producent napisał  tego względu że dla mnie to wygląda jak same zachwyty . Zdecydowanie tego nie lubię .
Tusz ma za zadanie nadać rzęsą objętości , nie ma za zadanie wydłużać . Opakowanie zwykłe , niestety napisy trochę się ścierają .
Szczoteczka silikonowa ,jak dla mnie całkiem dobra .
No więc co z tymi efektami ? Jak dla mnie na obecną chwilę jest to tusz po który sięgam najczęściej i najchętniej , poniżej też będzie zdjęcie , natomiast efekt na żywo jest lepszy .
Po pierwsze tusz ten zaczęłam używać gdzieś tak po 2 miesiącach od otwarcia , wydaje mi się że wtedy tusze zaczynają współgrać z moimi rzęsami , no ale do rzeczy .
Tusz lekko wydłuża , podkręca , nadaje lekko obojętność .  Nie jest to to efekt wow , ale porównując z innymi wystarczy mi dwie warstwy na fajny efekt , dodatkowo trudno mi jest tym tuszem skleić rzęsy .
Bardzo dużym plusem jest też dla mnie trwałość . Zdarzało się żę od rana go miałam , byłam na dyskotece a po przyjściu jeszcze wyglądał w miarę , a przynajmniej nie ma żadnego osypywania się .
Tusz jest dostępny w drogerii natura , w mniejszych osiedlowych drogeriach lub w sklepach internetowych . 
Cena to ok.10 zł za 9gr

Podsumowując tusz bell wow! jest jednym z moich ulubionych , jak na obecną chwilę zarówno efekt jak i trwałość nie przebija żaden inny tusz .
5/5